„Skąd dokąd”
Dowiedz się jak zamówić seansGłos uchodźcy, głos przybysza
Grupy Wiekowe
Zagadnienia edukacyjne
„Skąd dokąd” to film zaskakująco dyskretny. Dotyczy wojny, ale nie krzyczy, mówi o tragedii, ale nie używa wielkich słów. Nie epatuje brutalnością i krwią, rezygnuje z eksponowania łez. Nie znaczy to jednak, że nie jest porażający. „Skąd dokąd” ujawnia nagłość i nieuchronność utraty, eksploruje jej różne odcienie. Mówi też o smutku pożegnań i wywłaszczeniu z własnego życia, które było przecież – jak to życie – bliskie i oswojone.
Bycie uchodźcą to rola, której nie potrafimy odgrywać. Której nie możemy się nauczyć. I którą jednak powinniśmy rozumieć. Dlatego też „Skąd dokąd” Maćka Hameli to film niezwykle ważny. Uświadamia, czym jest konieczność ucieczki. Uwrażliwia na krzywdę i jej obrazy.
Zobacz zwiastun filmu „Skąd dokąd”
Droga
Film każe zastanowić się nad metaforą drogi, która jest uniwersalnym obrazem ludzkiego losu. Zachęca do rozmów na temat przekształceń motywu homo viator. Wojna i przemoc odbierają bowiem drodze, wpisaną w podróż, obietnicę przygody. Droga jest ratunkiem, ale także bolesnym szlakiem utraty. Oddala od wszystkiego, co własne i znajome. Wiedzie ku życiu, ale ma posmak śmierci. Ujawnia zbombardowane, poranione miasta, uświadamia straszliwą wielkość wojny. Jest zawłaszczona przez nowy (nie)porządek. Może być nieprzejezdna, zaminowana, może bez ostrzeżenia urwać się na wysadzonym moście…
Drodze – tak jak przyszłości – nie można zaufać. Van Maćka, jak łódź Charona, która zmieniła kierunek, przemierza dziwną, wyizolowaną od świata przestrzeń. To nie jest trasa między miastami w sąsiednich państwach, ale ryzykowny szlak między rozpaczą a nadzieją. Obraz drogi wpisuje się zarazem w metaforyczną kondycję i rolę uchodźcy, który – dosłownie i w przenośni – znajduje się w „nigdzie”.
Utrata
Co ma pasażer vana? Wspomnienia, którymi może podzielić się z kierowcą i współpasażerami. Czasami dobre, a czasami tak złe, że trudno je wypowiedzieć. Ma kilka drobiazgów, ubrań i pamiątek, które zdjął z półek w swoim mieszkaniu, które wyciągnął z szaf i z zapomnianych szuflad. Trzeba zmieścić je w vanie. Trzymać na kolanach, na podłodze, w nogach, trzeba ściskać je w ręce, żeby nie zginęły. Są niezbędne, są pomostem łączącym niepewną przyszłość z utraconą przeszłością.
Ważniejsze od tego, co ma „uchodzący”, zdaje się to, czego nie ma. Dlatego w filmie pojawiają się znaczące nieobecności. Krowa Piękniutka, ulubienica całej rodziny, pozostawiona na pewną śmierć. Garnitur w motyle należący do dziadka. Wielki kapelusz babki arystokratki.
Myślenie o utracie wykracza poza świat przedmiotów. Ten, kto musi uciekać, zostawia niemal wszystko: swoje miejsce na świecie, bliskich, zawód, język… Film jest pretekstem do rozmów o doświadczeniu uchodźczym, które wiąże się z tragicznym wykorzenieniem.
Reszta, czyli milczenie
Film porusza też temat przyszłych losów i naszej – gospodarzy – odpowiedzialności. Jak zachować się wobec tych, którzy wysiedli z vana? Po których zostały, wymowne w finale filmu, obrazy pustych siedzeń?
Kierowca samochodu nie zadaje pasażerom wielu pytań. Nie opowiada o sobie. Nie używa języka, który jest dla uchodźców obcy. Najczęściej milczy. Daje przestrzeń do wypowiedzenia tego, co konieczne, daje prawo do zachowania ciszy. Dzięki temu pasażerowie mają szansę poczuć się swobodniej, stają się gośćmi, których opowieści są ważne, słyszane, przyjmowane. Powstrzymanie się przed używaniem języka to, zdaniem Jacquesa Derridy, akt otwartości. Milczenie jest darem dla tych, których język i historia zostały zawłaszczone. Darem niezbędnym, by głos uchodźcy mógł stać się – przyjmowanym gościnnie – głosem przybysza.
Agata Szulc-Woźniak