„Kung Fu Panda 4”
Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?
Grupy Wiekowe
Zagadnienia edukacyjne
Kontynuacji kasowego hitu zawsze warto przyjrzeć się podejrzliwie. Czy na pewno stanowi wartość samą w sobie? Czy o jej popularności nie decyduje jedynie sukces poprzedniej części filmu? A może sequel to jedynie nijaka powtórka, apelująca do pozytywnych skojarzeń odbiorcy – próba „odgrzania kotletów”, które, po ponownej obróbce, stają się suche i pozbawione smaku?
„Kung Fu Panda” w latach dwutysięcznych zdobył serca wielu widzów. Po, sympatyczny, skromny sprzedawca dań z makaronem, to przecież bohater, którego trudno nie pokochać. Nieco nieporadny i niezręczny, pozornie nieprzystający do olśniewającego i onieśmielającego świata kung-fu, był swego rodzaju everymanem. Reprezentował każdego z nas, kto zmaga się z „syndromem oszusta” i podważa w myślach swoją uczciwość i kompetencje. Po odczarował świat wyrafinowanej elegancji, udowadniając, że wszelkie sztuczne konwencje są jedynie fasadami prawdziwej rzeczywistości. Że tym, co liczy się najbardziej, są wytrwałość, wiara i zaangażowanie.
Zobacz zwiastun filmu „Kung Fu Panda 4”
Wartość kontynuacji
Trzeba przyznać, że realizując kolejne części przygód Po, producenci nie spoczęli na laurach. Zarówno druga, jak i trzecia odsłona „Kung Fu Pandy” podejmowały ważne problemy – relacji rodzinnych, pewności siebie czy akceptacji zmian. Jak na tym tle wypada część czwarta?
„Kung Fu Panda 4” to z pewnością wciąż atrakcyjna, żywa i barwna animacja. Nie brakuje tu żartów – zazwyczaj zabawnych (choć niektóre z nich wydają się mało pomysłowe i zwyczajnie banalizują kulturę Chin). Nie można też narzekać na niedostatek scen walki. Widzowie docenią ich montaż i pojawiające się w pojedynkach oryginalne ujęcia – szybkości, refleksu i pomysłowości wojowników.
Czego więc brakuje? Wydaje się, że fabularnej spójności i oryginalności. Ciekawego pomysłu. Czytelnego przekazu. W „Kung Fu Pandzie 4” nie ma po prostu przekonującej historii. Walory edukacyjne animacji można więc opatrzyć znakami zapytania.
Dalsza część tekstu zawiera spoilery.
Opowieść o rozwoju?
W czwartej części filmu Po otrzymuje od mistrza Shifu zadanie znalezienia nowego smoczego wojownika. Kiedy przed bohaterem stają jednak kandydaci do tej roli – wytrawni praktycy kung-fu – Po odkrywa, że nie potrafi wybrać żadnego z nich. Nie czuje się też gotowy, by zostać duchowym przywódcą Doliny Spokoju. Jego obawa przed zmianą jest zastanawiająca i wydaje się nieprzekonująca, biorąc pod uwagę drogę, którą bohater przeszedł już w poprzednich częściach animacji. Po zwyciężył przecież podstępnego Lorda Shena i Tai Lunga, pokonał własne słabości i kompleksy, a także został nauczycielem samej wielkiej piątki mistrzów kung-fu! Biorąc pod uwagę jego wyjątkową pozycję w filmowym świecie, dziwne wydaje się też, że jest całkowicie zależny od mistrza Shifu, który wciąż musi radzić Po, co ten powinien zrobić. W czwartej części filmu odnosi się wrażenie, że główny bohater w tajemniczy sposób zawrócił ze ścieżki samorozwoju – stał się lękliwy, niesamodzielny i niezdecydowany.
O przyjaźni i zaufaniu?
W toku opowieści Po poznaje złodziejkę Zhen. Nie bez trudu udaje mu się pokonać ją w walce, jednak inteligentna lisica przekonuje bohatera, że nie powinna trafić do więzienia. Może bowiem pomóc Po dotrzeć do superłotra, który zagraża Dolinie Spokoju. W drodze do Jadeitowego Miasta, gdzie Po ma zmierzyć się z przebiegłą Kameleoną, Zhen i główny bohater nawiązują nić porozumienia. Pomagają sobie nawzajem i ratują się z niebezpiecznych opresji. Wydaje się, że dobrze się rozumieją. Że stanowią zgrany duet. Dopiero w Jadeitowym Pałacu (niemal pod koniec filmu) lisica ujawnia swoją prawdziwą twarz. Zdradza Po i odbiera mu laskę Mądrości. Okazuje się, że przywiodła tu smoczego wojownika tylko po to, by wydać go w ręce Kameleony. Młodemu widzowi ten moment opowieści może wydać się dezorientujący – dlaczego sympatyczna Zhen zachowała się inaczej niż dotąd? Czy jej przyjaźń z Po była nieprawdziwa? Czy na pewno (i dlaczego?) główny bohater może zaufać jej ponownie?
Opowieść o zmianie?
Zhen, która przechodzi proces wewnętrznej przemiany, pozostaje dla widza zagadką. Sama metamorfoza lisicy wydaje się też niewystarczająco i zbyt pospiesznie wyjaśniona. Decyzja, by odciąć się od Kameleony i stanąć po „dobrej stronie mocy” zapada raczej nagle i dość niespodziewanie. Zhen nie waha się przecież, czy zdradzić Po (mimo tego, że przeszli razem długą drogę). Zmienia zdanie dopiero wtedy, gdy myśli, że bohater już nie żyje. Trudno jednoznacznie i bez wątpliwości wskazać przyczyny, dla których lisica rezygnuje ze swoich żelaznych zasad: ktoś zawsze musi ucierpieć, nigdy nikomu nie ufaj i nikogo nie obchodzą twoje uczucia. Biorąc pod uwagę – wyeksponowany w animacji – przebiegły charakter bohaterki, a także to, że nie ufa jej sam mistrz Shifu, trudno zgodzić się z Po, że to właśnie Zhen powinna zostać smoczą wojowniczką.
„Kung Fu Panda 4” to kino, które raczej spodoba się dzieciom. Dostarczy rozrywki. Wprowadzi najmłodszych w barwny świat kultury Dalekiego Wschodu. Biorąc jednak pod uwagę powyższe zastrzeżenia, trudno potraktować ten film jako wartościowe narzędzie edukacyjne.
„Kung Fu Panda 4″ w kinach od 8 marca!
Agata Szulc-Woźniak